Dokończyłam kopertówkę, którą wcześniej tylko skleiłam z pozostałości po arkuszu jej poprzedniczki. Na początku niespecjalnie miałam pomysł, ale postanowiłam spróbować zrobić z tasiemki różyczkę, a potem jakoś poszło. Różyczka co prawda jest tu najmniej widocznym elementem, ale i tak mi się podoba i w dodatku bardzo łatwo ją zrobić.
Podoba mi się też guzik a la pieczęć, a nawet nie wiem skąd go mam... Leżał gdzieś zapodziany od lat, wreszcie znalazł godne miejsce ;) Właśnie się zorientowałam, że nie zrobiłam foty ze zbliżeniem na niego...
Oto kopertówka:
I to na razie tyle z moich tworów. Muszę zrobić sobie małą przerwę, bo czeka mnie robota przy magisterce... A do kartek wrócę za kilka dni, jak dotrze do mnie gilotyno-trymero-bigownica i punchery - wreszcie nie będę jechać na gotowych kwiatkach... I w końcu pojawią się motylki :) A najbardziej jestem ciekawa moich pierwszych zmagań z embossingiem, bo zamówiłam puder. Mam nadzieję, że jakoś dam radę, mimo braku nagrzewnicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz